Każdego dnia jesteśmy odbiorcami setek informacji i historii z różnych, niekoniecznie wiarygodnych źródeł. Coraz trudniej wierzyć w to, co czytamy online, bo wiele z tych informacji to po prostu tzw. fake news. Nieprawdziwe treści online to nie jest nowyproblem, ale od niedawna mówi się o nim coraz częściej, a wojnę temu zjawisku wypowiedziały nie tylko Facebook, Google i Twitter, ale również rządy niektórych państw.
Ale zacznijmy od początku. Fake news to fałszywe informacje. Najczęściej dotyczą tematów, które wzbudzają emocje, bo to właśnie w takie linki i tytuły najchętniej klikamy oraz najchętniej się nimi dzielimy. Jednym z przykładów fake news jest chociażby śmierć Maćka Musiała – informacja ta pojawiała się w internecie dwukrotnie, w 2013 i 2017 roku. Za każdym razem była oczywiście nieprawdziwa. I o ile sprostowanie akurat tej plotki opublikowały największe portale, o tyle w przypadku wielu innych fake news sprostowania albo w ogóle nie ma, albo jego zasięg jest o wiele mniejszy niż oryginalnej, fałszywej informacji.
Co robić, żeby nie dać się nabrać na nieprawdziwe treści? Tropienie i obnażanie fake newsów może być całkiem fajną zabawą, szczególnie że coraz więcej narzędzi to umożliwia.
Nie spiesz się
Zanim uwierzysz w jakieś treści i je udostępnisz:
Sprawdzaj zdjęcia i filmy
Odwrotne wyszukiwanie grafiki (ang. reverse image search) pozwoli sprawdzić, czy zdjęcie ilustrujące artykuł lub post nie było już wcześniej publikowane w internecie w innym kontekście.
Narzędzia, które to umożliwiają:
• image.google.com,
• tineye.com,
• RevEye – rozszerzenie do Chrome i Firefoxa do sprawdzania, na jakich stronach i kiedy dane zdjęcie zostało zamieszczone.
A na stronach izitru.com i fotoforensics.com sprawdzisz, czy zdjęcie zostało zmodyfikowane i gdzie fotka została zrobiona – można się tam zabawić w internetowego detektywa.
13.10.2017